Wall Street. Money Never Sleeps.
Kiedy 22 lata temu Oliver Stone kręcił pierwszą część Wall Street, był przerażony garderobą Gordona Gekko. Strofował Ellen Mirojnick (która z pomocą Alana Flussera ubierała Michaela Douglasa), że żaden z jego przyjaciół z Wall Street tak się nie ubiera. Do czasu…
Amerykańska ulica końca lat 80tych to konserwatywny amerykański sack suit. Pełna kolorów i wzorów klasyka, (odważna jak potrafiła być tylko w latach 30 tych i 40tych) to była nowość. Wizerunek Gordona Gekko był tak silny, że na długie lata stał się modelem stylu rekina finansjery. Wielu bogaczy, albo aspirujących do tego miana, kopiowało jego wizerunek, a niebieska koszula z białym kołnierzykiem stały się wręcz symbolem pieniędzy i władzy. Stylowa rewolucja na ekranie przeniosła się na ulicę. Filmowa fikcja zamieniła prawdziwą Wall Street.
Gordon Gekko z drugiej części to już inna postać i inne ubrania. 22 lata, z czego 8 spędzonych w więzieniu, odcisnęło na nim piętno. Jest bardziej niedbały, zrelaksowany, czasem wręcz „rozchełstany“. Jego ubrania nie robią już na mnie wrażenia. Nawet londyńskie zestawy nie mają dawnego smaku. Są jedynie ostentacyjnie luksusowe i krzykliwe. Właściwie tylko jeden element stroju zwrócił moją uwagę. Chodzi o koszulę bez guzika na stójce.
Znak czasów. Krawat odchodzi do lamusa i powoli dostosowują się do tego inne elementy garderoby. Myślę, że przyszłość męskich zestawów z garniturem wygląda właśnie tak: brak krawata, ale za to poszetka w kieszonce. Czy to wystarczy, aby Gordon Gekko stał się symbolem kolejnej stylowej rewolucji? Wątpię.
Komentarze
Dlatego osobiście zmodyfikowałbym to twierdzenia na: krawat w kompozycjach codziennych, casualowych odchodzi do lamusa.
Ale czy dzięki temu właśnie nie staje się on jeszcze bardziej ważną częścią stroju na okazje bardziej formalne ?