Niezbędny kosmetyk.
Kiedy na polu (wybaczcie, jestem z Krakowa) deszcz i plucha nie trzeba rezygnować z butów na skórzanej podeszwie. Dobrze zabezpieczona podeszwa poradzi sobie z mokrymi trotuarami.
Mój sposób na zabezpieczanie podeszw jest taki: co jakiś czas pastuje je tą samą pastą co cholewki (nie poleruję, nie ma potrzeby) albo nakładam na podeszwę zwykłą oliwkę dla dzieci Johnsona. Podeszwa po takim zabiegu jest wyraźnie bardziej elastyczna. Jest też bardziej śliska. Parę razy boleśnie się o tym przekonałem.
Mój sposób na zabezpieczanie podeszw jest taki: co jakiś czas pastuje je tą samą pastą co cholewki (nie poleruję, nie ma potrzeby) albo nakładam na podeszwę zwykłą oliwkę dla dzieci Johnsona. Podeszwa po takim zabiegu jest wyraźnie bardziej elastyczna. Jest też bardziej śliska. Parę razy boleśnie się o tym przekonałem.
Komentarze
Ja zaprzestałem eksperymentów z pastą na podeszwach jak i olejem silikonowym po pierwszym prawie-upadku.
Aha, oliwkę wcieram palcem, aż zostanie wchłonięta.
Podsumowując po licznych doświadczeniach używam środków marki Collonil do pielęgnacji obuwia (zwłaszcza polecam pasty Collonil Diamant - z cedrowym olejkiem). Jeżeli można - czego używasz? - mam lekkie odchyły na punkcie butów, ale zdaje sobie z tego sprawę ...
Wykonujesz kawał świetnej pracy - miło wiedzieć że są jeszcze tacy ludzie ... ale wychodzenie na pole do czegoś zobowiązuje (mam duzy sentyment do tradycjii austro-węgierskiej).
Kremów używam częściej. Nie zamykają porów, nie ma pęknięć jak po wosku, skóra jest po kremie bardziej elastyczna. Wadą kremów jest to, że nie da się po nich wypolerować butów tak dobrze jak po wosku.
Co do używania bezbarwnych środków - osobiście bym ich nie polecał... Swego czasu czytałem gdzieś sugestię Santoniego, aby do kolorowych licowanych skór używać wyłącznie kolorowych past i kremów. W przeciwnym wypadku skóra szarzeje...
Zawsze ilekroć jestem w Warszawie (na co dzień mieszkam we Wrocławiu) kupuję u Kielmana świetne francuskie pasty Saphir (Avon). Wśród tradycyjnych "twardych" past w metalowej puszce uchodzą ponoć za najlepsze...
Natomiast doskonałe, moim skromnym zdaniem, kremy w słoiczkach ma JM Weston w butiku przy Pl. Trzech Krzyży.
A tak na marginesie butów i wspomnianych past/ kremów. Zawsze sporo mówi się o butach angielskich i włoskich, a trochę mniej np. o francuskich. A przecież trwałością i jakością skór (nie mówiąc już o elegancji projektów) Westony przewyższają np. Trickersy, C&J i Church's... A przecież wybitni francuscy szewcy to np. Dimitri Bottier (wspomniany tutaj niegdyś), Anthony Delos, Berluti itd. Oczywiście nie porównuję Westonów z Lobbem, Greenem czy G&G, bo to jednak inna półka cenowa (i jakościowa). Chciałem tylko podkreślić, że Francuzi, choć nie są mistrzami świata w kwestii ubioru, znają się świetnie na butach. Umiejętnie połączyli angielską, legendarną trwałość i tradycję wykonania z włoskim, eleganckim designem (np. Santoniego)...
Dziękuję za sugestę dotyczącą kremów Westona.
Co do francuskich butów, przyznam, że nie jestem ich fanem. Bez wątpienia są znakomitej jakości, francuska skóra ma doskonałą reputację, jednak sylistyka jest dla mnie najczęściej nie do przyjęcia. Zbyt "dandy" jak na mój gust.
Czy Panowie piszą o pastach Saphir z linii Medaille D'Or? Jeśl tak to w woli wytłumaczzenia. Ta francuska produkuje te same pasty dla wielu firm, min. JM Weston, John Lobb, Louis Vuitton. Jeśli potrzebują Państwo jakiejkolwiek porady, chętnie jej udzielą. Nasza firma zajmuje się dystrybucją tej marki w Polsce. Pozdrawiam Daniel Z.
Katalog produktów Saphir: www.saphir.pl