Niezbędny kosmetyk.




Kiedy na polu (wybaczcie, jestem z Krakowa) deszcz i plucha nie trzeba rezygnować z butów na skórzanej podeszwie. Dobrze zabezpieczona podeszwa poradzi sobie z mokrymi trotuarami.

Mój sposób na zabezpieczanie podeszw jest taki: co jakiś czas pastuje je tą samą pastą co cholewki (nie poleruję, nie ma potrzeby) albo nakładam na podeszwę zwykłą oliwkę dla dzieci Johnsona. Podeszwa po takim zabiegu jest wyraźnie bardziej elastyczna. Jest też bardziej śliska. Parę razy boleśnie się o tym przekonałem.

Komentarze

W pełni się zgadzam i pozwolę sobie dodać, że dobra będzie każda oliwka dla dzieci, ale bez dodatków olejów roślinnych, które to po pewnym czasie zaczną się rozkładać. Słyszałem kiedyś opowieść, jak to znajomy zapuścił podeszwy pokostem i musiał się butów pozbyć, bo choć były nieprzemakalnie, to wszędzie pojawiał się w towarzystwie okrutnego smrodu.
Ja zaprzestałem eksperymentów z pastą na podeszwach jak i olejem silikonowym po pierwszym prawie-upadku.
Aha, oliwkę wcieram palcem, aż zostanie wchłonięta.
Anonimowy pisze…
Oliwka J&J hmm ... nie prościej tonik Collonil Sohlen Tonic - ochronny tonik do skórznych podeszw (wodoodporny impregnuje i zapobiega nadmiernemu ścieraniu się podeszwy) - wodoodporność potwierdzona w kwestii ścierania ciężko mi się odnieść. Wcześniej używałem do twardej bezbarwnej pasty lub twardego bezbarwnego wosku (z licznych doświadczeń polecam markę Timberland), niestety obydwa środki poza impregnacją zmiękczają podeszwę ... obawiam się że w przypadku oliwki jest podobnie.
Podsumowując po licznych doświadczeniach używam środków marki Collonil do pielęgnacji obuwia (zwłaszcza polecam pasty Collonil Diamant - z cedrowym olejkiem). Jeżeli można - czego używasz? - mam lekkie odchyły na punkcie butów, ale zdaje sobie z tego sprawę ...

Wykonujesz kawał świetnej pracy - miło wiedzieć że są jeszcze tacy ludzie ... ale wychodzenie na pole do czegoś zobowiązuje (mam duzy sentyment do tradycjii austro-węgierskiej).
Wojciech Szarski pisze…
Kupuję oliwke J&J bo jest do kupienia w sklepie za rogiem. Co do pielęgnacji cholewek- kremy kupione u Kielmana i zamiennie woski różnych firm. Nowe buty traktuję środkami bezbarwnymi, dopiero po paru miesiącach zaczynam uzywać wosków i kremów z pigmentem.

Kremów używam częściej. Nie zamykają porów, nie ma pęknięć jak po wosku, skóra jest po kremie bardziej elastyczna. Wadą kremów jest to, że nie da się po nich wypolerować butów tak dobrze jak po wosku.
Marcin Has pisze…
Macaroni, co miał Pan na myśli mówiąc o wosku? Chodziło Panu o tradycyjny bezbarwny wosk, czy po prostu o pastę na wosku?

Co do używania bezbarwnych środków - osobiście bym ich nie polecał... Swego czasu czytałem gdzieś sugestię Santoniego, aby do kolorowych licowanych skór używać wyłącznie kolorowych past i kremów. W przeciwnym wypadku skóra szarzeje...

Zawsze ilekroć jestem w Warszawie (na co dzień mieszkam we Wrocławiu) kupuję u Kielmana świetne francuskie pasty Saphir (Avon). Wśród tradycyjnych "twardych" past w metalowej puszce uchodzą ponoć za najlepsze...

Natomiast doskonałe, moim skromnym zdaniem, kremy w słoiczkach ma JM Weston w butiku przy Pl. Trzech Krzyży.

A tak na marginesie butów i wspomnianych past/ kremów. Zawsze sporo mówi się o butach angielskich i włoskich, a trochę mniej np. o francuskich. A przecież trwałością i jakością skór (nie mówiąc już o elegancji projektów) Westony przewyższają np. Trickersy, C&J i Church's... A przecież wybitni francuscy szewcy to np. Dimitri Bottier (wspomniany tutaj niegdyś), Anthony Delos, Berluti itd. Oczywiście nie porównuję Westonów z Lobbem, Greenem czy G&G, bo to jednak inna półka cenowa (i jakościowa). Chciałem tylko podkreślić, że Francuzi, choć nie są mistrzami świata w kwestii ubioru, znają się świetnie na butach. Umiejętnie połączyli angielską, legendarną trwałość i tradycję wykonania z włoskim, eleganckim designem (np. Santoniego)...
Wojciech Szarski pisze…
Chodziło mi o pasty na wosku. Używam bezbarwnych tylko do nowych butów.

Dziękuję za sugestę dotyczącą kremów Westona.

Co do francuskich butów, przyznam, że nie jestem ich fanem. Bez wątpienia są znakomitej jakości, francuska skóra ma doskonałą reputację, jednak sylistyka jest dla mnie najczęściej nie do przyjęcia. Zbyt "dandy" jak na mój gust.
Marcin Has pisze…
Rozumiem, o co Panu chodzi. Z pewnością te wszystkie nazbyt kolorowe i "przekombinowane" buty np. ze skór gadzich, w jaskrawych kolorach, z frędzelkami itd.(egzemplifikacją może być tutaj Marc Guyot i Berluti) są nazbyt dandy. Tutaj w pełni się z Panem zgadzam. Wspominając o "francuskim stylu", którego jestem wyznawcą:) miałem raczej na myśli przecudne klasyczne modele (oxfordy, monk straps) Anthony Delosa i Dimitri Gomeza. Wspomniane buty mają zazwyczaj nieco węższe noski i nieco inny kształt obcasa, przez co nabierają lekkości i smukłości. Ostatnio w tym kierunku poszedł nawet Crockett&Jones (chodzi o noski), co mnie - nie ukrywam - bardzo ucieszyło, bo w relacji jakość do ceny, to również świetne buty...
Unknown pisze…
Witam.
Czy Panowie piszą o pastach Saphir z linii Medaille D'Or? Jeśl tak to w woli wytłumaczzenia. Ta francuska produkuje te same pasty dla wielu firm, min. JM Weston, John Lobb, Louis Vuitton. Jeśli potrzebują Państwo jakiejkolwiek porady, chętnie jej udzielą. Nasza firma zajmuje się dystrybucją tej marki w Polsce. Pozdrawiam Daniel Z.
Katalog produktów Saphir: www.saphir.pl
Wojciech Szarski pisze…
Odwiedziłem stronę. Bardzo interesująca. Czy można u Pana kupować pojedyncze sztuki? Interesuje mnie foczy tłuszcza do zabezpieczenia podeszw. Co do kremów to mam ich jeszcze sporo.

Popularne posty