Vroom Pitti, Vroom
Górujący nad targami napis oraz ustawione wszędzie motocykle sugerowały energię, zabawę, radość. Moda właśnie taka ma być. Energiczna, radosna, młoda. Jednak już po wejściu na teren targów czuć było, że coś jest nie tak. Vroom Pitti, vroom?
Targi Pitti Uomo to jak wiadomo mekka męskiej mody, jej centralnym punktem jest żwirowy plac przed głównym pawilonem wystawowym. To tu zazwyczaj kłębi się tłumek fotografów mody i blogerów, których niekwestionowanym królem jest Scott Schuman, the Sartorialist. To tu chętnie pozują bywalcy. Tym razem placyk sprawiał na mnie wrażenie pustawego. Wypatruję wspaniałych inspirujących zestawów, ale jakoś niewiele ich widać. Pierwsza moja myśl- ucieczka przed upałem. Wszyscy pochowali się w klimatyzowanych pomieszczeniach. Druga- pewnie już opatrzył mi się „pitti crowd” i stąd wrażenie. Jednak po wejściu do pawilonów wyraźnie widać, że coś się zmieniło.
W tym roku Pitti sprawiało wrażenie kurortu po sezonie. I tak jak w starym kurorcie, przechadzamy się między wspaniałymi budowlami, mijając ostatnich bogatych kuracjuszy, jednak nie musimy już walczyć o każdy stolik w restauracji, a zdenerwowanie kelnerów zastąpił zapraszający uśmiech.
(garnitury, w tym dwurzędowe z nakładanymi kieszeniami, zwróćcie też uwagę na wszycie rękawów)
Do Pitti dotarł kryzys.
Oczywiście Pitti jest pełne pięknych, zachwycających wręcz rzeczy. Włoskie wzornictwo i krawiectwo jest najwyższej próby. Na Pitti widać sporo klientów z Azji oraz innych nowych rynków, jednak przy kryzysie w Europie, nie wystarcza to aby zapewnić optymistyczne nastroje i zamówienia na poprzednim poziomie. Rozmowy o ekonomii przy zamawianiu krawatów, nie mają w sobie ekonomicznej finezji, ale na pewno świadczą o nastrojach- „Jesteście szczęściarzami, że nie macie euro” słyszeliśmy kilka razy.
U wielu producentów dało się zauważyć zwarcie szeregów. Śmielsze sięganie do włoskiej krawieckiej tradycji. Przy zalewie taniej produkcji z całego świata metka „made in Italy” musi oznaczać najwyższą jakość i wzornictwo. Jasne tu jest dla wszystkich, że z producentami z Chin, szwalniami z Bangladeszu czy Rumunii nie da się konkurować ceną.
(mam wrażenie, że odchudzenia doznały mankiety w dżinsach i chinosach, ale mankiety garniturów ciągle trzymają się "grubo")
Ewidentnie też producenci z Bielli (zagłębia firm produkujących materiały) wywindowali jakość. Przepiękne mieszanki lnu, wełen i jedwabi widać było na wielu stanowiskach. I tu widać nowe trendy- bardzo wiele materiałów o grubym zgrzebnym splocie, sprawiających wrażenie materiałów vintage. Ciągle popularne są jasne pastelowe kolory, ale obok nich pojawiło się wiele materiałów spokojnych, zgaszonych, o jesiennej wręcz gamie kolorów. Czasem wręcz zastanawialiśmy się czy to na pewno kolekcja wiosna, lato.
Ciągle utrzymuje się popularność stylu militarnego. Wzory kamuflujące widać w dodatkach, tkaninach.
Cały czas modne są tkaniny drukowane. Wzory drukuje się na przykład na wewnętrznej stronie tkanin w marynarkach bez podszewki, drukuje się spodnie, koszule. Najczęściej chodzi o małe geometryczne wzory jakby żywcem wzięte z krawatów.
Największym zaskoczeniem i zupełną nowością była popularność bawełny seersucker (cory). Seersucker pojawił się w kolekcjach wielu producentów, od bardzo drogich i luksusowych marynarek i garniturów po streetowe spodnie i marynarki.
Trwa popularność marynarek dwurzędowych. Sporo, mimo pogodny, widywało się kamizelek (tak na uczestnikach jak i na stoiskach). Spekuluję, że w zimie będzie prawdziwy wysyp garniturów trzyczęściowych.
Mam wrażenie, że powoli kończy się (lub łagodzi) mariaż mody ulicznej z klasyką. Powiedziałbym, że klasyka staje się coraz bardziej klasyczna. Jakoś mniej widziałem spektakularnych zestawów kombinowanych. Osobiście myślę, że to obrona producentów z wyższej półki przed sieciówkami. Takie marki jak Massimo Dutti z łatwością kopiują bawełniano -chinosowy styl. Ale czy poradzą sobie ze skopiowaniem krawiectwa wysokiej jakości? Na jedno nie mają też szans- na używanie w swoich kolekcjach tak wysokiej jakości materiałów.
Myślę, że w przyszłych edycjach, tak na placu jak i na stoiskach będzie królował garnitur (być może trzyczęściowy).
W naszych czasach rozluźnionego dresscodu noszenie garnituru coraz rzadziej jest koniecznością, dlatego staje się modne.
Komentarze
Jadąc kilka tygodni temu pociągiem do Parmy miałem okazje przysłuchiwać się rozmowie amerykańskich emerytów,którzy po prawie trzydziestu latach przyjechali ponownie do Włoch i doznali totalnego rozczarowania.W ich pamięci utkwiły, małe rodzinne sklepiki i manufaktury,które były typowym widokiem włoskich ulic,dziś w tych miejscach są sieciówki i bary szybkiej obsługi:(
pozdrawiam
raf
Jadąc kilka tygodni temu pociągiem do Parmy miałem okazje przysłuchiwać się rozmowie amerykańskich emerytów,którzy po prawie trzydziestu latach przyjechali ponownie do Włoch i doznali totalnego rozczarowania.W ich pamięci utkwiły, małe rodzinne sklepiki i manufaktury,które były typowym widokiem włoskich ulic,dziś w tych miejscach są sieciówki i bary szybkiej obsługi:(
pozdrawiam
raf
Kryzys?
Tego na zdjęciach nie widać.
Będą jeszcze jakieś zdjęcia z wnętrz hali wystawienniczej, oraz jeszcze jakieś ciekawostki?
Jak sprawowały się rzeczy zabrane "w upały".
http://www.economist.com/news/business/21579843-lack-skilled-workers-could-kill-one-italys-manufacturing-successes-dropped-stitches
Tego na zdjęciach nie widać."
A to kolega sie spodziewał czego? Ze jak kryzys to zamiast koszul na miare to bedą t-shirty z H&M ( nie ujmując niczego ) a buty z CCC....
porażka
Marek