Mam na imię Wojtek i jestem….






W sobotę uczestniczyłem w panelu blogerów w ramach Kieleckiego  Off Fashion (świetna impreza, relacja wkrótce). Tam dowiedziałem się, że dziewczyny blogerki (Alice Point i Fashionelka) szafiarkami się nie czują, nie identyfikują się z ruchem. Ba… odniosłem wrażenie, że powiedzieć do poważnej blogerki modowej per szafiarko, to jakby powiedzieć dobremu krawcowi, że klei.  Dziwne, że nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy pomyśleć o sobie w takim kontekście, ale przecież: prezentuję swoje stylizacje (jak ja kocham to słowo),  pokazuję się mniej więcej w moim naturalnym środowisku (śródmieście Warszawy), sesję podpisuję nazwami producentów ubrań. Czyli?

Mam na imię Wojtek i jestem szafiarką.

Przyjrzyjmy się więc mojej dzisiejszej stylizacji. Sesja była robiona w piątek. Dzień był słoneczny dlatego zdecydowałem się na beżowy topik z materiału fresco.  Fresco to materiał wełniany o bardzo luźnym splocie, przez to bardzo przewiewny. Nie ma nic lepszego na lato, więc marynarka przejdzie przyśpieszony test na wytrzymałość. Od znajomych krawców i czytelników wiem, że fresco cieszy się rosnącą popularnością.





Koszula ze zwykłej popeliny ma szary pasek. Szary to nie jest kolor pierwszego wyboru na koszule, ale okazał się bardzo uniwersalny.  Świetnie pasuje do jaśniejszych odcieni niebieskiego. Wpisuję na listę zakupów  koszulę w szarą kratkę księcia Walii.



Zresztą prezentowana koszula ma specjalny, robiony dla mnie kołnierzyk o zmienionej konstrukcji. Jest bardzo miękki dzięki zastosowaniu bardzo cienkiego wkładu usztywniającego. Jego powierzchnia nie jest równa. Mam też wrażenie, że po kilku praniach będzie wyraźnie pofałdowany.  W dodatku noszę go bez usztywniających fiszbin.  Forma kołnierzyka jest bardzo formalna, ale wykończenie nie. Nadaje to koszuli nieco nieformalnego charakteru i dokładnie o to mi chodziło.




Wiem, wiem… w komentarzach i tak będziecie pytać tylko o dżinsy.
To Levisy 519.  Tak są bardzo dopasowane, tak są elastyczne, tak uwielbiam je i planuję zakup kolejnych par.  Co do spodni mam ostatnio sporo przemyśleń i przychodzi czas rewizji dawnych przekonań. O przemyśleniach niebawem.

marynarka: Mazurczak i Trzaska
koszula: Bona Dea
krawat: Zaremba
Poszetka: E. Berg
Spodnie: Levis 519
Buty: SW1

Komentarze

Anonimowy pisze…
Marynarka to jest jakieś arcydzieło... We wpisie "Global warming ready" wyglądała niebiańsko, teraz wygląda galaktycznie. Nie wiem, czy to kwestia powtórnego dopasowania, czy może autor nabrał masy mięśniowej, ale wygląda fenomenalnie. Gratuluję.
Wojciech Szarski pisze…
Autor nabrał masy mięśniowej. Marynarka nie była poprawiana.
Anonimowy pisze…
Świetny krawat!
Anonimowy pisze…
Jakie marki dżinsów rozważa Pan?
Wojciech Szarski pisze…
Przyznam szczerze, że z lenistwa tylko Levis.
mosze pisze…
Marynarka bardzo ładna; mocne wytaliowanie praktycznie nie do uzyskania w marynarce z wieszaka (oczywiście mam na myśli poprawki). Trochę nie podoba mi się węższa końcówka krawata, jest za nisko w stosunku do przodu. Co do dżinsów - w zasadzie w nich nie chodzę, ale pamiętam, że w upały się nie sprawdzały (pociłem się mocno wiadomo, gdzie).
Walter Szarmant pisze…
Martwię się o zdrowie Panów z Gest Mody, jak to zobaczą. Zawsze mi narzekają, że takie wymiętolone marynarki prezentujesz. Nie sądzisz że marynarkę należałoby odprasować? Czy wygnieciona marynarka świadczy o nieformalnym charakterze marynarki? Moim zdaniem nie, ale przypuszczam że to Twój świadomy zabieg.
Wojciech Szarski pisze…
Nie, nie świadomy. Po prostu tak to ubranie prezentuje się na codzień. Po wyprasowaniu zagniecenia pojawiają się szybko. Wiadomo- wilgoć z ciała, samochód, zwykłe codzienne czynności i już.
Walter Szarmant pisze…
Hmm, to jednak fresco nie jest takie idealne. Mam podobny problem z flanelą. Z tego co wiem z dobrych źródeł to dopiero ciasno tkana wełna czesankowa w gramaturze ok 400g ma doskonałe właściwości antygniotliwe. Oczywiście nie wspominając o tweedzie. Tylko, że to nie są materiały na lato.
J pisze…
Pozwolę sobie skomentować pokazany zestaw, bo wg mnie jest co. Góra wg mnie jest nie do poprawienia - podoba mi się kolorystyka, dobór materiałów i największa gwiazda całego zestawu - marynarka z fresco, która jest po prostu rewelacyjna. Dół - hm...te obcisłe levisy wymagają wg mnie bycia nastolatkiem, albo jeszcze 2-3 lat katowania się przysiadami ze sztangą (polecam zarówno ze sztangą na karku jak i na piersi), martwymi ciągami i zgięciami podudzi. Wg mnie dobrze dobrane chinos, albo odpowiednio skrojone klasyczne spodnie z wełny czesankowej wyglądałyby o niebo lepiej. Pominę już krój i odcinanie się klejnotów (podobny efekt zaprezentował nam tydzień temu Mr V), ale nawet faktura i ciężar jeansu i fresco wg mnie nie korespondują ze sobą. Buty zmilczę, bo są to ładne, solidne loafersy, a że ja nie lubię loafersów, to mój głos po prostu nie byłby obiektywny...
Anonimowy pisze…
Szafiarka do tych wszystkich dziewczyn, które przekazują jedynie swoje zdjęcia, zero ciekawych, merytorycznych artykułów pasuje dobrze. Ale Ty jesteś blogerem, bo zdjęcia są jedynie dodatkiem i uzupełnieniem działalności. Nie opierasz na swoich fotakch bloga. One wpasowują się do jego tematyki.
A sam zestaw jest super choć ja bym skrócił nieco spodnie, jak szaleć to szaleć. pozdrawiam
Anonimowy pisze…
Uważam, że wszelkie zgniecenia i zagięcia działają tylko na korzyść MT. Dodają prawdziwości i naturalności. Wyidealizowany stan ubrań nie pasuje moim zdaniem do zestawu - codziennego. W końcu człowiek porusza się czy jeździ autem - co autor sam napisał. Chyba, że ktoś wybiera wariant mojego znajomego:"nie zapinaj pasów bo sobie koszulę pognieciesz."
Anonimowy pisze…
Czy te levisy 519 to "skinny". Jaka jest różnica w fasonie i wygodzie noszenia z poprzednimi spodniami z prezentacji czyli 511 "slim". Czy szerokość nogawek jest dużo węższa?
Dzięki za odpowiedzi, pozdrawiam.
Anonimowy pisze…
Hm... A jak oceniasz wytrzymałość swoich levisów, Macaroni? Mi para 751 (b. podobny krój)rozeszła się w kroku po 3 kwartałach, a obszycie kieszeni zaczęło się pruć po jednym. Para dieslów z lat 90-tych kupiona na allegro (acz w bardziej klasycznym dla jeansów kroju, bez stretchu, przypominające levisy 501-ki) wciąż trzyma się świetnie, a obszycia ma jak nowe.
Wojciech Szarski pisze…
@ Anonimowy 10:32
Tak, to 519 skinny. W dodatku chyba dwa rozmiary mniejsze niż wcześniejsze 511. Nogawka jest dużo węższa, ale przez sporą zawartość włókien elastycznych są wygodniejsze.

@ Anonimowy 10:55
O trwałości jeszcze za wcześnie mówić, ale wcześniej kupione 511 trzymają się świetnie.
dandy pisze…
A propos dżinsów,

poszukiwania klasycznych (nieprzecieranych!!!) dżinsów zaprowadziły mnie do H. Bossa. I jak na razie jestem zadowolony z jakości pięknych ciemnoniebieskich spodni z miękkiego materiału. Levi's... hm, mam z nimi problem, bo choć rozmiarówka jak dla mnie w punkt, to jednak z jakością nie jest najlepiej.
Też przechodzę swoistą ewolucję. Jak tylko robi się cieplej dżinsy zastępuję chinosami w różnych kolorach. Dżinsy zostawiam na jesień i na naprawdę chłodne dni.
Anonimowy pisze…
Macaroni marynarka świetna! Jednak może jakaś ciemniejsza (niekoniecznie bez wzoru) poszetka byłaby lepsza? Wydaje mi się, że lepiej by korespondowała z krawatem.
Unknown pisze…
Witam,

marynarki z tkaniny typu fresco są doskonałe na upały. Jednak jeżeli mogę nieśmiało podpowiedzieć, ważny jest komplet.
Dla właściwego efektu koszula, również bawełniana - po winna być z tkaniny o płóciennym splocie. No i bez podkoszulka, o ile używasz :-)

Dżinsy w upalne dni też nie są najszczęśliwszym rozwiązaniem. Optymalnie to również wełniana tkanina fresco. Ewentualnie inne bawełniane, lub lniane - również o płóciennym splocie.

Warto spróbować. Efekt jest natychmiastowy :-)

pozdrowienia Vislav
Tomek Miler pisze…
Marynarka jest przepiękna, ale tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że fresco to materiał do noszenia od czasu do czasu, po prostu gniecie się bez litości. To widać nawet w próbnikach, że się nie odprostowuje (jeśli jest takie słowo). Jestem przekonany, że nieco tęższa lub bardziej umięśniona osoba zajechałaby tę marynarkę na śmierć w ramionach i zgięciach na łokciach (tak jak flanelę) - a, jak widać, dość mocno skraca rękawy. Innymi słowy to nie dla mnie, ale podoba mi się bardzo! Za to Levisy, choć nie mam nic do jeansów, tym razem nie (bo to nie te same co przy Carminach?). Aaaa no i poszetka z kosmosu bardzo przypadła mi do gustu!
szymek pisze…
Podoba mis ię teen zestaw. Na lato, na luzie, dyskretny powiew sportowej elegancji...:-)
Anonimowy pisze…
czy aby rękawy marynarki nie przykrótkie? prawie całe mankiety koszuli widać
Wojciech Szarski pisze…
Powiedziałbym raczej, że mankiety koszuli za luźne i przez to za długie.
Anonimowy pisze…
Góra bardzo fajnie. Właściwie hmm...a tyle klasycznie, że nie ma powodu do jakiegokolwiek oceniania stroju. Dość nudnawo, ale bardzo poprawnie. Ale dół. Totalnie mi się nie podoba. Ja rozumiem Twoje aktualne jeansowe preferencje i fakt, że spodnie są nieco wąskie, ale uważaj z tym faktem, bo masz już dość szerokie uda. Przy coraz większej intensywności treningów i stałemu zwiększaniu obwodu zaczniesz wyglądać na prawdę, konkretnie tragicznie w jeansach tego kroju. Tak się składa, że sam pół roku temu miałem ogromne, umięśnione uda od lat treningów. Co jak co, ale rozbudowane uda to jedna z gorszych możliwości przy doborze ubrań i dobrym ich wyglądzie na danej osobie. Będziesz wyglądał jak Pudzian, czy inny goryl, skojarzeń się nie wykorzeni. A nie trzeba do tego wiele. Raptem niecały rok treningów. Nie idź tą drogą. Moda jest stworzona dla ludzi o "przeciętnych" wymiarach ale wspaniałej rzeźbie. Grant, Connery, większość ikon stylu była na całkowicie "neutralnym" gruncie. Natura uwielbia naturalność. Mówię Ci to ja, posiadacz bicepsa 40 cm i klatki ponad 115 cm (180 cm). Co jak co, nie jest to wiele, ale przy koszuli zatniętej w spodnie i jeansach wygląda się jak skończony kretyn. Z resztą przy każdym rodzaju ubrań. Dlatego schudłem, mam super rzeźbę i wreszcie w ciuchach wyglądam NORMALNIE. Tego i Tobie życzę. Nie schodź na "złą" drogę, choć łatwo obrać ten kierunek i ciężko wyjść z "nałogu" zdobywania centymetrów. o chyba, że taki Twój cel i taki wygląd uderza w Twój gust, to wtedy powodzenia i wytrwałości!
Wojciech Szarski pisze…
Skoro już jesteśmy przy moim treningu. Zdobywanie cm nie jest moim celem. Rzeźba tak. Dlatego ćwiczę crossfitowo, oczywiście przyrosty, głownie w ramionach i barkach mnie cieszą bo w dobrą stronę zmieniają proporcje ciała. Ale w nogach tracę centymetry.
Anonimowy pisze…
Craig w ostatnich dwóch Bondach był przypakowany nieźle, a ubrania leżały na nim wcale nieźle. I to nie tylko garnitury od Toma Forda czy Brioni, ale i właśnie białe levisy czy bardziej klasyczne dżiny.
modologia pisze…
A może ... jesteś "szafiarkiem?" Wszak płeć zobowiązuję ;)
Mr.Vintage pisze…
Jak chcesz być szafiarką, to musisz popracować nad wykrzywianiem nóg do zdjęć i robieniu posępnej miny, wszak moda to coś poważnego.

Czy Bona Dea, to ten sam park maszynowy z Tczewa, co Da Vinci i Berg, czy jest to zupełnie inna firma?
Wojciech Szarski pisze…
To firma z Tczewa, ale czy ten sam park maszynowy to nie wiem.
amisz pisze…
Szanowny,

Co do spodni to mam wrażenie, że szczególnie w kroku są... hm... 'obsceniczne'.

Skoro zbliża się wpis o spodniach to pozwolę sobie zwrócić uwagę na model Bytomia (tak, tak - sam się zdziwiłem, ale jest wąski /nie rurkowy/ i ma niezły skład: 55% bawłena 45% len) - poz. kat. BR 307

Ciekaw jestem opinii.

Ściskam prawice,

And.
Anonimowy pisze…
A ja mam takie pytanie. Czy ta marynarka nie jest trochę za mała? Na pierwszym zdjęciu widać, że koszula wystaje dosyć sporo. Czy to tylko złudzenie? Będę wdzięczny za odpowiedź :) Pozdrawiam
nuśkina pisze…
Panie Wojtku, jak tak patrzę na Pańskie zdjęcia to właściwie nasuwa mi się tylko jedno pytanie... czy ma Pan żonę ? :))
J pisze…
To jeszcze odnośnie ćwiczenia:
1. Craig nie był "przypakowany nieźle" tylko trochę podkolorowany, choć fakt, że poprawił do Bonda sylwetkę
2. Przysiady, ciągi, wyprosty, zgięcia NIE muszą powiększyć obwodów - zależy to od diety, aerobów jakie się wykonuje (np. 1xtydz. trening ud, oraz 3-krotnie trening aerobowy - rower, bieganie itp.) spowodują, że kształt się poprawi, a obwód nie musi urosnąć.

Patrząc na zdjęcia widzę, że te jeansy mają 2 podstawowe wady:
1. W kroku wyglądają - jak już ktoś określił - "obscenicznie"
2. Jeszcze nie zarysowały się głowy mięśnia czworogłowego (głównie przyboczna da lepszy efekt) i spodnie NIE układają się łądnie.

To oczywiście tylko moje zdanie.

Co do rzeźby - oczywiście, że za dużą masę płaci się też uwodnieniem mięśni, sporą ilością tkanki tłuszczowej i słabszą motoryką. Dlatego też staram się raczej zachowywać dobrą jakość mięśnia, ale minimum tkanki tłuszczowej - słowem "rzeźba". Łatwiej też zachować wtedy wydolność i wytrzymałość.
Wojciech Szarski pisze…
@Anonimowy 23:51.
Masz rację, marynarka jest na granicy jeśli chodzi o dopasowanie. Pisałem o tym przy okazji pierwszej prezentacji zamówienia.
Anonimowy pisze…
Mam pytanie i uwagę do powyższych komentarzy.
Uwagę: raczej "szafiarzem", jeśli by ten wyraz przedstawić w rodzaju męskim.
Pytanie: przyglądałem się dokładnie dżinsom (proszę wybaczyć Panie Wojciechu) i na czym niby ma polegać ich obsceniczność? Pytanie do osób, które to zauważyły.
J pisze…
Przy takim zamówieniu panowie z Gest Mody zostawili pewnie zapasy i można, jak sądzę, trochę "puścić"? Oczywiście w pewnych granicach, w których da się zachować krój...

Taka możliwość sama w sobie stanowi o sporej przewadze krawiectwa miarowego.
Anonimowy pisze…
@J
Zależy, co uznajemy za "przypakowanie niezłe". Jeśli sylwetkę Arnolda to rzeczywiście Craig był tylko zarysowany, ale ze wszystkich Bondów był z pewnością najpotężniejszy. I dopiero w QoS był po odpowiednim treningu na rzeźbę, w CR był "napompowany" (por. zdjęcia z obu filmów: http://weblogs.sun-sentinel.com/features/arts/offthepage/blog/daniel-craig-shirtless-2.jpg http://www.bestweekever.tv/bwe/images/2008/06/Bond%20shirtless.JPG ). Choć, wiadomo, oceniam to, co widzę, a przed takimi scenami aktorzy są zawsze po rozgrzewce, a potem jeszcze edytują film komputerowo, żeby efekt był ciekawszy.
A jeszcze warto dodać, że trening na rzeźbę robi się wtedy, kiedy jest już w czym rzeźbić. Odpowiednio wykonany powinien nieznacznie zmniejszyć obwody (ale zarysuje mocniej mięśnie).

A jeszcze, co do stylizacji.
Macaroni, wiem, że nie przepadasz za krawatami z dzianiny, więc do nich nie namawiam (choć wydają mi się najbardziej naturalne do jeansów), ale może spróbuj do takich stylizacji dobrać krawat bawełniany albo (na jesieni) wełniany. Mimo że, podobnie jak Ty, uwielbiam krawaty grenadynowe, to do jeansów wydają się średnio pasować.
Anonimowy pisze…
Nie zgodzę się z wypowiedzią Anonimowego z 28 maja 2012 20:05. Najważniejsze są proporcje ciała, a nie centymetry. Oczywiście w granicach rozsądku, ale Macaroniemu póki co to nie grozi:)

Jedno co zauważyłem z autopsji, wbrew pozorom im się jest lepiej tym krawcy gorzej sobie radzą z plecami, ramionami i pachami.

Polecam ciekawy kalkulator, który może pomóc w poszukiwaniu greckiego ideału proporcji...
http://super-sylwetka.pl/idealne_proporcje.php
J pisze…
http://search.babylon.com/imageres.php?iu=http://www.strangecosmos.com/images/content/160550.jpg&ir=http://www.strangecosmos.com/content/item/160550.html&ig=http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSfeK0aXhm0o2RdZCBv5t_t6G0C-BTB-KRSPWLB6W09gQ_nEDIqPIyjZ0wy&h=550&w=388&q=connery+bodybuilder&babsrc=NT_FFUP

Sean Connery kiedyś uprawiał kulturystykę, biorąc poprawkę na lata, mimo że wybitnym kulturystą nie był, to jednak Craigowi daleko. Inna sprawa, że wg mnie Connery był obok Brosnana najsłabszym Bondem (dla mnie kolejność: Lazenby, Moore - autoironia, Craig, Dalton).

Arnold na dzisiejsze standardy też nie był zjawiskowy, zresztą, na szczęście 2 gości miało więcej Olimpii niż Arnold (Haney, Coleman), ale nie o tym. Niestety, to prawda, że większość krawców nienajlepiej radzi sobie z atletyczną sylwetką...
amisz pisze…
Do Anonimowego z 9 am:

Obsceniczność może polegać na zamianie 'szabelki' w centrycznie ulokowaną 'zaciśniętą, acz rozlazłą pięść'.

Ukłony,

And.
Anonimowy pisze…
Nie ma czegoś takiego jak trening na rzeźbę.
~monsieur~
Wojciech Szarski pisze…
Wiemy dobrze, że na redukcji najważniejsza jest dieta, choć oczywiście trening też się zmienia.
Anonimowy pisze…
Kilka sprostowań:
- Arnold dalej ma zjawiskową sylwetkę, ZWŁASZCZA, jak na dzisiejsze standardy. Nie mówiąc o reszcie gigantów z "golden age" - nubret, zane, park etc.
- Nie ma czegoś takiego jak poprawianie kształtu mięśnia, izolowanie etc. To są mity treningu siłowego - mięsień albo rośnie, albo nie, a jeśli rośnie to w granicach i kształcie wyznaczonym przez genetykę. Mówi się o dużej roli genetyki w treningu, ale chyba nie wystarczająco dużo.
- Macaroni, słusznie - crossfit wydaje się najlepszym rozwiązaniem dla Twoich potrzeb. Fakt że takie kompleksy istnieją już kilkadziesiąt lat i nie jest to nic odkrywczego (jak to się próbuje sprzedać), ale dobrze że jest boom bo, combosy sztangowe to super sprawa i też trzeba mieć do nich charakter.
- Na redukcji najważniejsza jest dieta i ew. aeroby/interwały - trening powinien niewiele się różnić od treningów siłowych, robionych na dużych cieżarach
Pozdrawiam
~monsieur~
AGASYL pisze…
Witam, jestem pod wrażeniem bloga!!! przeczytałam cały!!! Tyle wiadomości... żałuję, że żadna kobieta nie prowadzi takiego bloga jak Pan (no chyba, że nie udało mi się na takiego trafić) pozdrawiam
Agata
Anonimowy pisze…
@J Pisząc "biorąc poprawkę na lata" chodzi Ci o to, że w czasach Connery'ego kulturyści nie mieli takich osiągów jak dziś? To dla mnie nieważne w tym kontekście, tak samo jak nie jest ważne ile, który Bond ćwiczył i ile wyciskał. Porównując zdjęcia Connery'ego i Craiga dla mnie nie ma wątpliwości, że Craig ma więcej w klacie i w łapach.

A co do "niezjawiskowości" Arnolda na dzisiejsze standardy kulturystyczne -- przecież w kontekście mody męskiej (a i zwykłego amatorskiego treningu -- bez supli, masażów, szczegółowych diet, a i anabolików pewnie) chyba nikt nie dąży do takich sylwetek, większość osób wręcz sylwetka Pudziana czy Burneiki odrzuca i jeśli przed tym ostrzegałeś Macaroniego (czy jakiegokolwiek amatora elegncji) to raczej nie musiałeś. Ale jak ktoś osiągnie wymiary Brada Pitta z Troi to będzie w garniturach na miarę wyglądał doskonale.

@~monsieur~ http://www.kulturystyka.pl/atlas/ (w temacie treningu na rzeźbę)
Anonimowy pisze…
No właśnie, czy Autor ma żonę?
Anonimowy pisze…
"Ale jak ktoś osiągnie wymiary Brada Pitta z Troi to będzie w garniturach na miarę wyglądał doskonale."
Mało kto wie że Pitt w "Troi" miał dublera od nóg :)
Zresztą hollywood nie jest dobrym przykładem, tam się rośnie po prostu "szybciej", zwłaszcza jeśli aktorzy mają terminy - ot po prostu mięśnie są bardziej posłuszne :))

ANONIMOWY 30 maja 2012 12:31
Jeżeli chcesz mieć gigantyczne spadki, albo nie lubisz swoich ciężko wypracowanych mięśni, to owszem, możesz ćwiczyć takim trybem.
J pisze…
Ad. Craig - ja tylko twierdzę, że był trochę "domalowany" na filmach o Bondzie i że na prawdę tak nie wygląda...

Ad. Arnold i inni - oczywiście, w zawodowej kulturystyce nie ma ludzi, którzy nie biorą, sterydy i STH były na porządku dziennym już dawno, teraz pewnie zaczyna się doping genowy...

Ad. Czasy - miałem na myśli postęp, który się dokonał w "suplementacji", oraz zmianę gustów sędziów, co niestety odbiło się negatywnie na tak genialnych kulturystch jak Flex Wheeler (do dziś pozostaje dla mnie najlepszym zawodnikiem w historii), czy Shawn Ray. Żeby było śmieszniej, to 7ma Olimpia Arnolda była raczej załatwiona niż wygrana, bo Columbu był wtedy po prostu lepszy - nie dość, że bardziej muskularny (zawsze był muskularniejszy od Arnolda), to jeszcze bardziej proporcjonalny i symetryczny.

Ad. Wygląd w garniturze i budowa - pewnie, że tak. Dobrze zbudowany facet (nie mam na myśli Burneiki czy Pudziana) zawsze lepiej wygląda w garniturze. Wg mnie najlepszy garnitur na słabej sylwetce będzie wyglądał gorzej niż przeciętny na dobrej. Kiedyś na blogu Mr V wrzuciłem link do zdjęcia Dwayne'a Wade'a w garniturze - jakkolwiek Wade'a średnio lubię, to garnitur leżał na nim b.dobrze...
Anonimowy pisze…
http://thesuitsofjamesbond.com/?p=939 jest jakiś polski odpowiednik na adjuster? Jakiś polski krawiec szyje takie spodnie? Może któryś z blogowiczów nosił takie spodnie?
pi kwadrat pisze…
@ Anonimowy 20:24
Macaroni już o tym (adjuster) pisał:
http://macaronitomato.blogspot.com/2010/04/kazimierz-mystkowski-krawiec-ul-hoza-3.html
Anonimowy pisze…
Perfekcyjny zestaw, jak zawsze! Jego kolorystyka harmonijnie współgra z Twoją urodą - karnacją, barwą oczu i włosów.
Anonimowy pisze…
Perfekcyjny zestaw, jak zawsze! Jego kolorystyka harmonijnie współgra z Twoją urodą - karnacją, barwą oczu i włosów.
redtangerinejewels pisze…
Red Tangerine
Marynarka wygląda znakomicie. Kolorowa poszetka jest zaskakująca a nie zabijająca kolorystykę. To duży plus.Okiem kobiety pozwolę sobie zauważyć, że spodnie są zbyt obcisłe w udach i nieładnie odciskają się kieszenie.To defekt. Poza tym z ciekawością czekam na kolejne stylizacje.
Anonimowy pisze…
Co to jest jakis poradnik pakera z piwnicy? Odnośnie wpisu: marynarka jak damski żakiet, albo zestaw kelnera - uwaga nie brudzić rękawów. :) Spodnie - opinacze, podciągnięte na "Wojtusia", czyli z odciśniętymi j...
Grzegorz S. pisze…
Czy takie same lub podobne marynarki da gdzieś się kupić w sklepach stacjonarnych? Mniej więcej ile kosztuje takie cudo?? Pozdrawiam
Anonimowy pisze…
Marynarka:

- Za krótkie rękawy. Zbyt dużo mankietu wystaje.

- Za krótka marynarka.

- Krawat nie pasuje do dżinsów.

- Dżinsy są za długie.

Jest źle, ale można to łatwo poprawić
Anonimowy pisze…
Wojtek Szarski kojarzy mi się głównie z marynarką na dwa i pół guzika, krawatem z grenadyny, wąskimi nogawkami spodni o długości zaledwie muskającej buty. W powyższym zestawieniu jest wszystko z wyjątkiem nogawek spodni, które są dłuższe niż zwykle. Jeśli chodzi o rękawy marynarki, to widzę, że fresco mocno się marszczy w zgięciach. Być może po wyprasowaniu rękawy są nieco niżej i wygląda to lepiej. Jedna rzecz, która mnie razi to węższa część krawata wystająca spod szerokiej. Zauważyłem, że często Ci się to zdarza. Odnośnie częstej krytyki dżinsów, chciałbym zaznaczyć, że nie są to spodnie szyte na miarę, więc ciężko idealnie je dopasować. Widocznie od Ciebie wymaga się 100% perfekcji. Ogólnie zestaw mi się podoba.
PS. Gratuluję treningów Wojtku. Jeśli odpowiednio popracujesz nad poszerzeniem barków (szczególnie bocznych aktonów) i najszerszych grzbietu, to twoje proporcje na pewno się polepszą.
Wojciech Szarski pisze…
Coż, krawat nie był szyty na miarę i jest zwyczajnie za długi. Mogłem go co prawda upychać do koszuli, ale wyglądałoby to źle.
Brzydalllo pisze…
Dżinsy są wytarte, to źle. Kupuj z barwnikiem "równolegle" rozłożonym. Tylko takie pasują do marynary według mnie. Jeśli chodzi o długość rękawów to strzał w dziesiątkę że są takie krótkie. Wcale nie muszą być te standardowe 1,5, 2 cm ponad mankiet koszuli.
Anonimowy pisze…
Marynarka świetna. A jaki koszt?
Anonimowy pisze…
Macaroni, Twój sklep ruszy przed/na wakacjach czy dopiero jesienią?

Rdk
Wojciech Szarski pisze…
Niedługo szczegółowo poinformuję o wszystkim.
Anonimowy pisze…
Mam takie pytanie nie na temat. Pochwali się Pan, jakimi autami jeździ?
Wojciech Szarski pisze…
Nie ma się czym chwalić. 7 letnim Audi A3.
Dzentelmen pisze…
Jest nieźle, warto się przyjrzeć aby przekonać niewiernych, że rękaw może, a nawet powinien być w tych czasach krótszy. Taliowane zawsze wygląda lepiej. Pytanie tylko czy do moksynów należy ubierać skarpetki? To prośba o fachową poradę, nie zarzut. No i na koniec brawo dla WSz za komentarz w sprawie wygniecionych pleców. Chyba lepiej do sesji tego unikać.
Michelle pisze…
zaczęłam się zastanawiać tylko nad jednym, bo chyba nikt tu nie pisał o takiej pierdołce, skoro od męskich zawodów tworzone są damskie nazwy... to może "jestem Wojtek i jestem...SZAFIAREM!". takie tam słowotwórstwo. pozdrawiam! ;)
Anonimowy pisze…
Klata jak u pirata;
Marynara leży, krawat nie lata.
Unknown pisze…
Moja narzeczona, już chce mi taką marynareczke kupować :)
Anonimowy pisze…
Witam Cię,
gdzie można kupić taką koszulę?

będę wdzięczny za info?
Makki
Wojciech Szarski pisze…
Koszula była zamówiona w firmie James Wellington.
Moim zdaniem wszystko jest idealnie !
kamilge pisze…
ja w obronie zagięć ;-) są fajne, są normalne, są stylowe i pokazują że tkanina jest naturalna. dzięki nim ubranie dopasowuje się do ciała i zazwyczaj wygląda lepiej. kult braku zagięć jest chyba jakąś pozostałością krochmalenia koszul na XIX wiecznej wsi. dziś zawsze gładkie lśniące plastikowe marynarki w szerokim wyborze dostępne są w Tesco, ale chyba nie o to chodzi.
kamilge pisze…
ja w obronie zagięć ;-) są fajne, są normalne, są stylowe i pokazują że tkanina jest naturalna. dzięki nim ubranie dopasowuje się do ciała i zazwyczaj wygląda lepiej. kult braku zagięć jest chyba jakąś pozostałością krochmalenia koszul na XIX wiecznej wsi. dziś zawsze gładkie lśniące plastikowe marynarki w szerokim wyborze dostępne są w Tesco, ale chyba nie o to chodzi.
Anna pisze…
Przeszedł mnie dreszcz, kiedy spojrzałam na tą chusteczkę na piersi (jakkolwiek je nazywacie). Dreszcz rozkoszy. Ona jest jak zapowiedź czegoś ekscytującego, kryjącego się pod tym pozornie stonowanym zestawem... Panie Wojtku, obejrzałabym się za Panem na ulicy, och tak.. :)
Wojciech Szarski pisze…
Czerwienię się jak pensjonarka. Dziękuję za komplement.

Popularne posty