Shantung.
Twardy w wyrazie, miękki i przyjemny w dotyku. Matowy, z fakturą ciekawą niemal jak knit. Krawat z jedwabiu shantung jest moim mrocznym przedmiotem pożądania. Mrocznym, bo jest nieprzytomnie drogi, pożądanym, bo nieformany charakter to to, co lubię najbardziej.
Krawat o takiej fakturze nosiłbym z koszulami i marynarkami w drobne wzory (drobne kratki, paski, prince of Wales) lub o ciekawym splocie. Chodzi o to, żeby faktury różnych elementów na siebie pracowały.
Jedyne znane mi źródło takich krawatów to Drakes London. Dostępne na stronie internetowej krawaty są piękne. Tak piękne, że do dziś nie mogę się zdecydować na który odżałować 105 funtów. Ech… ciężkie życiowe wybory.
Komentarze
PeterP
Pozdr.
kamil
Reamon13
Ale szantung ma tez ciemne strony, oj bardzo ciemne:) Przy zawilgoceniu moze niezbyt ladnie pachniec:/ I to sam z siebie, wiec trzeba uwazac.
Adam
pzdr ;-)
Pozdrawiam, Dr
Pozdr
wojvv
Zainspirowałeś mnie wpisem o spodniach z szantungu, ale zastanawiam się czy jet to dobra tkanina na spodnie? Adam pisał o nieprzyjemnym zapachu wydzielanym przez szantung przy zawilgoceniu. Czy nie jest to problem przy spodniach, które mają kontakt z potem od ciała?
Pozdr,
wojvv
Co do ceny 105 funtów - doradzam cierpliwość, gdyż podczas sezonowych wyprzedaży na stronie Drakesa spada ona do 55. Trzeba się tylko spieszyć, gdyż znikają najszybciej. Jeśli ktoś zdecyduje się na zakup, proszę pamiętać, aby w notkach pozdrowić p. Kamilę (:
może tutaj :)