Scabal Nr 12.
Wszystko zaczęło się parę miesięcy temu kiedy właściciel jednej z warszawskich firm robiących MTM napisał do mnie, że mój blog wprowadza zamęt w głowy klientów, przez wyraźne faworyzowanie szycia na miarę nad pasowanym. Z listu wyciągnąłem dwa wnioski- że mój blog ma wpływ na rynek (wniosek pozytywny), i że nigdy nie napisałem o MTM z własnego doświadczenia, więc moje grymasy sprawiają wrażenie uprzedzenia (wniosek negatywny).
Ton moich wcześniejszych wpisów bierze się raczej z chęci uczciwego rozdzielenia szycia na miarę od pasowanego. Większość firm oferujących MTM najchętniej udałaby, że takiej różnicy nie ma. Otóż jest.
Okazję do sprawdzenia na własnej skórze jak działa MTM dała mi właścicielka Atelier Scabal na ul. Bagatela 11. Pani Christine de Galan. Podarowała mi garnitur pasowany w zamian nie oczekując nic. Musicie mi uwierzyć na słowo, że materiał ten nie został poddany żadnej cenzurze.
Zostałem obdarowany prawdziwie rasowym koniem, bo garniturem z linii Nr 12. Nazwa tej linii wzięła się od adresu salonu Scabal na Savile Row i jest to najbardziej prestiżowa linia scabalowskiego MTM. Garnitury szyte są we Włoszech, w małej manufakturze, z dużym udziałem pracy ręcznej dlatego producent dumnie nazywa usługę semi- bespoke.
Osoba zbierająca miarę jest jedyną, która w całym procesie produkcji widzi klienta, więc ważne, żeby był to ktoś doświadczony. Musi mieć wiedzę jak suche liczby przekładają się na skończony produkt. Od jego doświadczenia i wyczucia zależy późniejsze dopasowanie garnituru. Byłem więc bardzo zadowolony, kiedy dowiedziałem się, że miarę będzie zbierał Dirk Stenger, krawiec z wykształcenia, jeden z najbardziej doświadczonych pracowników Scabal. Od niedawna Warszawa pojawiła się w grafiku jego podróży i każdy klient Scabal Nr 12 będzie miał szansę go poznać. Jego właśnie spotkałem w czasie mojej pierwszej wizyty w atelier.
Już przy zbieraniu miary dało się zauważyć pierwsze różnice z bespoke. Potrzebny był nie tylko metr krawiecki, ale też garnitur modelowy. Zostałem ubrany w szarą marynarkę rozmiaru 48 i zaczął się proces, który odpowiada zdejmowaniu miary, pierwszej i drugiej przymiarce w bespoke.
W ruch poszły szpilki. Z ich pomocą Pan Stenger likwidował kolejne fałdy i nawisy materiału testowej marynarki. Dopasowanie stawało się coraz lepsze i lepsze. Marynarka powoli nabierała formy, pojawiły się „okna“ pod pachami, coraz ściślej przylegała do ciała. Stałem, przyglądałem się i odpowiadałem na pełne przejęcia pytania- Too tight? No? Rise you arms, see how it works, are you comfortable? Tak, było mi wygodnie. Całość wyglądała naprawdę fajnie i zaczęło do mnie docierać jaka może być główna zaleta MTM…
Uzgodniliśmy długość marynarki, pan Stenger sprawdził balans. Proces upinania marynarki testowej został zakończony.
Dopiero teraz asystent MTM miał pełną wiedzę jakie wymiary zapisać na mojej karcie klient. Oprócz rubryk w których wpisuje się wymiary, są w niej też schematy wykroju. Można go modyfikować. Jest to krytyczny moment dla całego procesu. Jeśli karta zostanie wypełniona dobrze, jest szansa na uzyskanie doskonale leżącego garnituru. Krawiec szyjący na miarę ma w pewnym sensie łatwiej, bo ma możliwość zrobienia przymiarek i poprawek na różnych etapach zamówienia. Tu wszystko skupia się w jednym momencie. Wagę chwili widać było na skupionej twarzy Dirka Stengera. W jego głowie trwał proces wyrównywania nieregularności mojej budowy, rekompensowania opadających ramion itd.
Warto zrobić tu pierwsze podsumowanie. Etap ten ma swoje ogromne zalety. Daje klientowi unikatową możliwość dość dokładnego wyobrażenia sobie i poczucia jak będzie wyglądał i jak będzie się nosił skończony garnitur. Na takie wrażenia trzeba czekać przy bespoke do drugiej przymiarki.
Większość firm robiących MTM lubi podkreślać nieskończoną ilość opcji. To, według zapewnień niektórych producentów, element zrównujący MTM z bespoke. Rzeczywiście, jeśli mechanicznie pomnożyć ilość dostępnych materiałów w katalogu przez liczbę możliwych wykończeń, kolorów podszewki, dostępnych krojów, rzeczywiście wyjdzie liczba imponująca. Sęk w tym, że nie o to chodzi. MTM ma ograniczenia w ilości opcji i to w kluczowych miejscach. Przekonałem się o tym omawiając krój mojego zamówienia.
Zdecydowałem się na swój ulubiony krój na 3 guziki zaprasowane do 2. Do tego spodnie bez fałdek, z bocznymi gurtami i guzikami na szelki. Niestety, nie było takiej opcji. Albo guziki, albo gutra. Jednak nie można mieć wszystkiego. Żaden to problem, bo guziki przyszyć można we własnym zakresie. Jednak im głębiej zastanawiałem się nad swoim zamówieniem, tym ograniczenia MTM stawały się coraz wyraźniejsze. Chciałem spodnie z wysokim stanem i takie dostałem, jednak tylko dlatego, że taki jest styl linii Nr 12. Jeśli chciałbym spodnie o niskim stanie— nic z tego. Nr 12 to włoska robota i właściciel fabryki, w której garnitury są robione dba o to, żeby miały zdecydowanie połudiowy charakter. Stąd ograniczenia stylu. W podstawowej lini MTM Scabal jest więcej opcji do wyboru, ale jeśli chcielibyście podyskutować o szerokości wyłogów, albo wysokości kozerki, była by to dyskusja czysto teoretyczna. Niektóre elementy wykroju są bowiem „nie do ruszenia“.
Czy jest to wada? Niekoniecznie. Jeśli podoba nam się firmowy styl, to wszystko w porządku, jeśli nie… idziemy do konkurencji. Proste. Bespoke daje tu oczywiście więcej swobody, ale nawet tu funkcjonuje pojęcie „house style“. Krawcy mają swoje przyzwyczajenia, swoje „oko“ i też trzeba wcześniej zdecydować czy ich styl jest dla nas odpowiedni.
Wykrój jest oczywiście podyktowany naszymi wymiarami, ale nie jest to indywidualny, unikatowy wykrój. Przy najprostszym MTM wymiary są po prostu wrzucone do programu rysującego szablon. Przy bardziej zaawansowanych systemach, asystent (osoba biorąca miarę) ma dodatkowo możliwość wyboru typu sylwetki, czasem możliwość głębszej ingerencji w wykrój (takie MTM jest czasem zwane advanced MTM albo nawet semi-bespoke). Z takim przypadkiem mamy do czynienia przy Scabal Nr 12. Niezależnie od metody, nie jest to unikatowy wykrój, w którym jest pełna dowolność kształtowania sylwetki, stylu i proporcji. To może zapewnić tylko bespoke.
Reszta pierwszego spotkania to już czysta przyjemność. Wybierając kolory podszewki, nici i otoków czułem się jak malec, któremu dali ulubione zabawki. Przyznam, że większość polskich krawców nie daje możliwości takiej zabawy elementami wykończenia.
Pierwsze spotkanie było więc niezwykle pouczające i ciekawe. Jednak decydujący miał być grand finalle. W końcu wszystko zależy od efektu zamówienia.
Garnitur przyszedł zupełnie wykończony. Jedynie długość spodni nie była jeszcze zdecydowana. Zakładałem go z drżącym sercem, chciałem żeby się udało.
Pierwsze wrażenie było zdecydowanie pozytywne. Włoski charakter garnituru widoczny jest na pierwszy rzut oka. Marynarka jest dobrze wytaliowana, piękne wyłogi, naturalne ramiona. Długość rękawów idealna (gdyby wymagały poprawek byłby problem, bo dziurki zostały przecięte). Najbardziej jednak zaskakujące było to jak się czułem w garniturze. Mam wrażenie że nic nie waży. Jest fantastycznie wygodny. Zapewnia swobodę ruchów, ale jest dopasowany.
Dobre wrażenie dotyczyło też spodni. Pierwszy raz mam spodnie z tak wysokim stanem i bardzo mi się podobają. Tak skrojone spodnie przedłużają linię nóg. Sięgają prawie do środkowego guzika marynarki.
Humor popsuły mi jednak dwie sprawy. Według mnie środkowy guzik jest za wysoko. Gdybym robił tą marynarkę u krawca, dałoby się to zauważyć i poprawić w trakcie którejś z przymiarek. Tu- koniec i kropka, trzeba z tym żyć. Drugi problem to plecy. Za szerokie i za długie. Nie mogłem ich zaakceptować.
Oczywiście Scabal przygotowany jest na taką sytuację. Firma ma obowiązek zrobić konieczne poprawki. Jeśli są to duże poprawki wynikające z oczywistego błędu fabryki, czasem zamówienie robione jest od nowa. Jeśli rzecz da się poprawić, zajmuje się tym krawiec współpracujący na miejscu z firmą. W moim przypadku wystarczyła ingerencja krawca.
Marynarką zajął się stary znajomy, pan Kazimierz Mystkowski z Hożej 3. Poprawka została zrobiona ekspresowo. Okazało się, że diabeł nie był taki straszny. Po poprawkach plecy wyglądają znacznie lepiej.
Według zapewnień firmy większość szwów robiona jest ręcznie. Jakość wykończenia jest bez zarzutu. Moją uwagę zwróciła specjalna taśma zapobiegająca rozchodzeniu się szliców.
Czas na podsumowania ogólnej natury.
MTM ma swoje wady (zwłaszcza w stosunku do bespoke), ale ma też swoje zalety (też w stosunku do bespoke). Jest to po prostu jedna z dostępnych opcji. Zdecydowaną zaletą tej usługi jest miara z pomocą marynarki testowej. Daje (zwłaszcza mniej doświadczonym klientom) niezłe pojęcie o finalnym efekcie. Wadą są opisane wcześniej ograniczenia w kształtowaniu stylu i proporcji zamówienia.
Szycie pasowane ma swój sens i swoje uzasadnienie na rynku. Jest prostsze. Mniej wymagające od klienta. Jest bardziej przewidywalne. Zwłaszcza w Polsce gdzie trudno znaleźć renomowanych, najwyższej kasy krawców o ustalonej reputacji. Dobrego krawca trzeba umieć rozpoznać, a później z nimi współpracować. Nie każdy ma na to czas i ochotę. Ja mam do tego pasję więc wiem, że zostanę wierny moim krawcom.
Pewne jest, że dobre bespoke jest lepsze od najlepszego MTM. Ale pewne jest też, że dobre MTM jest lepsze od kiepskiego bespoke.
Atelier Scabal, ul. Bagatela 11/7
tel. 664 266 422
www.atelierscabal.pl
Komentarze
Jednak aż prosi się o pytanie - jeżeli takie błędy zostały popełnione przez doświadczonego krawca biorącego miarę od "specjalnego klienta" to jaki byłby efekt końcowy przy bardziej "pospolitym" zamawiającym?
Cieszę się, że zamówienie się udało i można było napisać artykuł o pozytywnej wymowie, ale co gdyby się nie udało? Jak wtedy zdobyć się na tyle zimnej krwi, żeby wszystko udokumentować, wiedząc, że wiele od takiego wpisu zależy...
Pozdrowienia dla autora
PS Ciekaw jestem, czy założył Pan docelową liczbę garniturów, czy też dopóki będą ciekawi krawcy, dopóty będą zamówienia?
Jeśli już chodzi o różnice między MTM a bespoke to się spytam: czy Weltmex to jest krawiec MTM czy bespoke? Na pierwszy rzut oka można wywnioskować, że to MTM (gotowe wzory garniturów, możliwość zamawiania przez internet), ale po bardziej wnikliwym badaniu są też cechy bespoke (możliwość własnoręcznej przymiarki, ręczne szycie, brak ograniczeń w wyborze strojów - można uszyć sobie każdy strój, nie tylko te podane na stronie).
Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam, Dr
Moim zdaniem, w artykule brakuje jasnej odpowiedzi na pytanie, jak się ma Scabal MTM do - choćby warszawskiego - full bespoke. Zarówno, jeśli chodzi o jakość, jak i cenę. Szacuję, że za cenę garnitutu MTM Scabala można mieć full bespoke, które - zakładając dobrego krawca - musi dać lepszy efekt (być może dlatego, że Scabal jest firmą drogą i do tego zagraniczną). Ale trudno to napisać w sposób jawny w tego typu artykule, stąd dość zawoalowane wnioski końcowe.
mosze
Mam pewne uwagi:
1. Złe ustawienie rękawów, powinny byc wszyte bardziej do tyłu.
2. Według mnie za wysoka talia tzn miejsce zapinania marynarki.
3. Po poprawce wciąż za wysoki kołnierz.
Plecy nie wyglądają tak dobrze jak przód.
Na wstępie chciałem zaznaczyć, że jestem pod wrażeniem profesjonalizmu bloga i autora. Wiele przydatnych informacji.
Teraz mała prośba: Czy istnieje szansa na notkę o poprawkach krawieckich? Tzn. które z poprawek są łatwe do wykonania i nie należy się nimi przejmować, a które mogą być uciążliwe. Czy dobierając garnitur, który leży w porządku, ale ma za długie rękawy, powinniśmy taki garnitur odrzucić czy też wziąć? Z góry dziękuję i pozdrawiam.
Adam
Zastanawiam się z w jakim garniturze wyszedłaby osoba mniej doświadczona niż Marconi.
Zastanawiam się jak w temacie MTM spisują sie inne firmy.
Mam pewne uwagi:
1. Złe ustawienie rękawów, powinny byc wszyte bardziej do tyłu.
2. Według mnie za wysoka talia tzn miejsce zapinania marynarki.
3. Po poprawce wciąż za wysoki kołnierz.
Plecy nie wyglądają tak dobrze jak przód.
30 SIERPNIA 2010 11:37
Dorzuce iz rekawy sa za szerokie w bicepsie, patrzac z tylu marszcza sie itd. Wojtku nie lezy dobrze z tylu.
Peter P
PeterP
W każdym bądź razie strona www zniknęłą.