Fular.


To jedna z tych rzeczy, których nigdy nie założę. Przenigdy. Ale właściwie dlaczego? 

Po pierwsze w filmach fulary noszą nieciakwe czarne charaktery, albo inne mało zachęcające figury (są chlubne wyjątki!). 

Po drugie fular zupełnie nie pasuje, według mnie, do mojego trzeciego krzyżyka na karku. Za wcześnie. 

Po trzecie w końcu, prawie zawsze, kiedy widzę na ulicy mężczyznę ubranego w fular,  jest on źle dobrany i fatalnie noszony.  Najczęściej zresztą reszta garderoby obserwowanego mężczyzny też nie robi na mnie dobrego wrażenia. 

To wszystko powoduje, że nie chcę należeć do klubu mężczyzn noszących fulary. 

Odkładając moją osobistą, irracjonalna niechęć na bok, warto napisać jak je nosić, żeby mimo wszystko nie wyglądać jak czarny charakter z filmów o Bondzie.


Po pierwsze fulary są elementem stroju nieformalnego. To determinuje poziom formalności innych elementów zestawu. Sportowe marynarki, tweedy,  garnitury weekendowe, a nawet swetry (patrz zdjęcie Carego Granta) są dla nich doskonałym towarzystwem.  


Po drugie fular powinien być noszony dyskretnie. Nie ma potrzeby rozpinania koszuli do pępka. Jeden guzik (poza tym na stójce kołnierzyka) w zupełności wystarczy. 

Po trzecie fular powinien trzymać się ciasno szyi i nie wychodzić zbytnio z koszuli.


Tak właśnie noszone są fulary na zdjęciach ilustrujących ten wpis. Nie mogę odmówić tym kombinacjom pewnego uroku, więc kto wie, może pewnego dnia… 

Nie, nie… jednak nie.

Komentarze

jarmarek pisze…
Nie da się ukryć że jest mało popularny element stroju w Polsce, dlatego nie dziwi mnie fakt że może być źle noszony, mam wrażenie że czasem osoby chcą na siłę pokazać że wiedzą 'co to jest', dla mnie fular jest świetną formą okrycia szyi(dlatego ciasno związany, tak aby przylegał do szyi) i jednocześnie ciekawym dodatkiem, który urozmaica odrobinę kolorystykę nieformalnego stroju.
Kamil pisze…
A czy zasady doboru koloru fularu są takie same jak dobór krawata?
Wojciech Szarski pisze…
Na zdrowy rozsądek- tak.

Popularne posty