Nie tylko do biura.
Coraz mniej firm czy korporacji zawodowych wymaga noszenia garniturów od swoich pracowników i członków. Dla wielu mężczyzn to ulga. Przyznajmy szczerze, większość mężczyzn w garniturach czuje się źle i nie lubi ich nosić. Ci nieliczni, którzy je noszą, robią to bo tego wymaga ich firmowy dress code. Ja należę do mniejszości mężczyzn, którzy garnituru nosić nie muszą, ale lubią to robić. I tu powstaje pytanie jak nosić garnitur, żeby wyglądał jak najmniej formalnie?
Po pierwsze trzeba zadbać o nieformalne dodatki. Koszula z miękkim kołnierzykiem, wełniane lub dziergane krawaty, zamszowe buty.
Jeśli garnitur będzie trochę pomarszczony i znoszony to tylko lepiej. Jeśli ktoś lubi, może zostawić otwarte guziki z kołnierzykach koszul typu buttown down lub mankietach. Jednym słowem sprezzatura.
Nieformalny charakter podkreślą matowe materiały. Paski zostawmy na inne okazje (kojarzą się mocno ze strojem biurowym), ale kratki są świetnym rozwiązaniem.
Jednak myślę, że kluczem do nieformalnych zestawów jest niski kontrast poszczególnych elementów. Zwłaszcza między koszulą i krawatem.
Komentarze
a) komuś zabrakło manier?
b) marynarka po zapięciu źle leży lub jest za ciasna?
Nieformalny wygląd to kwestia też miejsca (i atmosfery), w którym się przebywa. Przykład dosłownie z ostatnich dni. Od czasu do czasu wykonuję spazmatycznie biurową pracę i moi koledzy nie mogą się nadziwić, że mogę ubrać do garnituru (ogólnie do zestawu spodnie, marynarka, krawat) buty na gołą stopę, że można ubrać spodnie w innym kolorze niż granatowy, szary, czarny (akurat miałem białe). Przebywając dłużej w takim środowisko, myślę, siłą rzeczy usztywnia się i standaryzuje swój wizerunek. W każdym razie, jak wszedłem do biura, natychmiast poczułem się gorzej niż jeszcze chwilę wcześniej, jedząc śniadanie w knajpie niedaleko, gdzie panowała inna atmosfera.
To wszystko, wiem, dość oczywiste, ale mimo wszystko warto podkreślać, jeśli nie konieczność, to przynajmniej delikatną potrzebę zmian w obszarze mentalności:-)