Sezon na śluby
Surduty, fraki, smokingi, nieśmiertelne czarne garnitury (dla efektu w połyskujące pasy), do tego plastrony, fabrycznie wiązane muchy, złote krawaty i inne dziwa, po prostu przerażają. Nie bardzo wiadomo po co to wszystko. Nie mówię nawet, że po jednym założeniu strój ślubny stanie się pokarmem dla moli... chodzi mi o coś innego, o błędne przekonanie, że wyjątkowa okazja wymaga udziwionego stroju. Te ubrania, fatalnie skrojone, stają się na grzbiecie niewygodnymi kostiumami. Każdy, nawet najprzystojniszy mężczyzna, wygląda w nich śmiesznie. A przecież można prościej, bardziej elegancko, bez popisów, za to z gustem.
Powyższe zdjęcie przedstawia Thomasa Mahona, znanego angielskiego krawca. Tom mógł uszyć sobie frak, morning coat, cokolwiek. Zamiast tego wybrał trzyczęściowy szary garnitur, białą koszulę i niebieski krawat. To naprawdę wystarczy.
foto: englishcut.com
Komentarze
Popularne jest jeszcze cos takiego co imituje krawat, ale nie znam nazwy (załączam link http://www.igar.pl/moda_meska_newmen2009.html)
Do tego kwiaty a właściwie wielkie stroiki, niczym ptasie gniazda przypięte nad kieszonką marynarki...
pozdrawiam
sop
Peter P
Do tego dochodzą tak zwane "trendy mody" i znów można doić podatnych na sugestie (a takich jest niestety większość). Co ciekawe sezonowo zdyskredytowany zostaje również inny kolor - na przykład granat. Ostatnio słyszałem jak pewien "fachowiec" stwierdził, że to kolor zarezerwowany dla szkolnych mundurków...
Żeby było jasne - ja nie namawiam do jakiejś czarno-białej ascezy (sam mam mało miejsca w szafie), proponuję jedynie nie dać się zwariować jakimś przesadnym szufladkowaniem kolorów (często zresztą zmiennym).
Czerń i biel plus odpowiednio dobrane dodatki nie może wyglądać źle - bez względu na porę roku, typ karnacji, wielkość głowy i inne nowomodne bzdury.
Odnośnie stroju ślubnego - podstawowym problemem jest tu często występujący "terror" panny młodej. Takie społeczne przekonanie, że to kobieta ma ubrać faceta żeby "dobrze pasował" do sukni. A on często nie protestuje i później efekty są takie jak widać w polskich kościołach.
Sugerujesz, że projektanci nie lubią czerni. Ja mam dokładnie odwrotne wrażenie. Sklepy z tzw. modą pełne są czarnych garniturów.
O czarnych garniturach napiszę osobno. Widzę, że temat będzie mocno kontrowersyjny.
Co do sklepów to niestety działają sezonowo - raz jest czegoś pełno, po jakimś czasie nie ma wcale. Byle tylko klient nie miał większego wyboru. W kolorystyce też można to zauważyć. Możliwe, że trend się odwraca i czarny garnitur wraca "na salony" ale wśród ludzi wciąż pokutuje jego pogrzebowa etykieta.
Niestety, ale wciskanie mężczyzny siłą w ubrania ściśle zdeterminowane przez warunki fizyczne prowadzi do zaniku indywidualności, własnego poczucia estetyki, sprowadza człowieka do roli manekina prezentującego kreacje. Niektórzy nawet szczycą się tym jak to cały strój wybierają im "profesjonaliści".
za to czarny powinien być noszony tylko wieczorem. Śluby w Wielkiej Brytanii odbywają się natomiast w dzień i dlatego ten pan na zdjęciu nie jest ubrany na czarno. w dzień pozostają granatowy i szary (raczej ten drugi)i tak naprawdę one zamykają liste kolorów dla dzentelmena:) przynajmniej jeśli mówimy o ubraniach typu: formal, semi formal i informal. dowolność kolorów mamy dopiero przy casual. no, przy informal można sobie pozwolić na odrobinę ekstrawagancji:)
to jeden z największych błędów stylistów- całkowite ignorowanie zasad etykiety. przez to, nawet jeśli jest się DOBRZE ubranym, nie jest się ubranym ODPOWIEDNIO.
natomiast muszę powiedzieć, ze czytam Pańskiego bloga z wielkim zainteresowaniem. dobrze wiedzieć, ze są w Polsce ludzie, dla których dobre ubranie to coś więcej niz niedopasowany garnitur hugo bossa. serdecznie pozdrawiam:)
PS. Jakkolwiek nie zgadzam się z opinią, że dbałość o wygląd jest niemęska, tak za tego typu zachowanie uważam robienie sobie zdjęć samowyzwalaczem i umieszczanie ich w sieci.