(Tom Ford daje zły przykład paradując bez krawata)
Co jakieś dwie, trzy dekady (czyli co pokolenie) znikają z męskiej garderoby kolejne elementy stroju. Frak nie jest już własciwie nikomu potrzebny z wyjątkiem koronowanych głów, dyrygnetów i noblistów. Co tam frak, większość mężczyzn obchodzi się bez smokingu, w którym dawniej siadano do stołu niemal każdego wieczora (wszak smoking to ubranie
semi-formal). Po wojnie prawie zupełnie zniknęły kapelusze, muszki, coraz mniej widzi się trzyczęściowych garniturów (ale te mogą wrócić jak dwurzędowe marynarki). Co jeszcze czeka w kolejce do "wymarcia". Myślę, że krawat. Coraz rzadziej widzi się go na męskich szyjach. Kurczy się lista zawodów i sytuacji towarzyskich w których krawat jest nieodzowny. Styl sportowy dla nikogo już nie znaczy marynarki tweedowej i wełnianego krawata... Szkoda, ta piękna i zupełnie niepraktyczna rzecz, ma w sobie tyle uroku i stylu.
Komentarze
Ale nie wiem czy moja obrona sie liczy, bo jestem kobieta:-)
Megi