Pitti Uomo 2012/2013.
Wyjazd na Pitti miał coś z podróży do Mekki. Pobożny muzułmanin powinien się tam wybrać przynajmniej raz w życiu. I ja miałem wewnętrzny przymus, przekonanie, że nie będę mógł powiedzieć o sobie, że poważnie zajmuję się męskim stylem, jeśli choć raz nie wezmę udziału w Pitti. Czułem, że wyjazd podniesie rangę mojego bloga… że wejdę na inny poziom, że dołączę do ekskluzywnego klubu. Że będę mógł powiedzieć: Byłem tam…
Ale właściwie dlaczego? Dlaczego zwykłe targi modowe, jakich wiele na świecie, zyskały taką rangę? Owszem, były prestiżowe i znane profesjonalistom wcześniej, ale śmiem twierdzić, że stały się sławne, stały się tym czym są w powszechnej świadomości dziś, dzięki temu człowiekowi…
… Scott Schuman, znany jako The Sartorialist, to do niego dowiedziałem się co to Pitti. Ba… to u niego widziałem pierwsze zdjęcia dobrze, klasycznie ubranych mężczyzn, które zainspirowały mnie i pewnie wielu innych, do zmiany stylu. Potęga internetu. Śmiem twierdzić, że rosnące zainteresowanie klasyką to głównie jego zasługa. Zaistnienie Pitti to już na pewno jego sprawka. Dziś Pitti jest globalnym wydarzeniem niemal popkulturowym. No ok… niszowym, ale o rozpoznawalnej marce i randze nawet dla ludzi, którzy nie są jedną z trzech kategorii odwiedzających: producers, buyers, press…
Styczniowe Pitti to przegląd tego co będzie się nosić na przełomie 2012 i 2013 roku. Większość z widzianych tu rzeczy wejdzie do sklepów we wrześniu. Targi ściągają prawdziwe grube ryby. Szefowie zakupów największych domów towarowych Londynu, Nowego Jorku, Tokyo a od niedawna Szanghaju i Pekinu, decydują komu dadzą szansę… Nic dziwnego, że swój boks na targach chce mieć każdy liczący się producent. Lista oczekujących jest długa, trzeba czekać czasem kilka lat na prawo wykupienia boksu. W tym czasie organizatorzy sprawdzają aplikanta, jakość produktów, pozycję na rynku, opinie o nim itd… Nie ma tu miejsca na przypadkowych producentów. Każdy szczęśliwiec, który raz dostanie zgodę, może już bez trudu kupować miejsce w kolejnych edycjach Pitti. Ceny stanowisk są bardzo wysokie i jak mówią producenci, wartość kontraktów tu podpisywanych nie zwraca poniesionych kosztów. Ale nie o to chodzi… Liczy się długofalowy efekt. Ci którym nie udało się kupić stanowiska próbują innych metod. Maciek Zaremba opowiadał mi, że w jednym z pawilonów podszedł do niego, jak się okazało, producent luksusowych krawatów na miarę. „Kupić, sprzedać? Nie mam tu stanowiska, ale możemy gdzieś wyjść… pogadać, pokażę czym handluje“. Nie wiem czy rozchylił poły płaszcza, pokazując przypięte agrafkami krawaty, ale taki obraz stanął mi prze oczami.
Sama Florencja jest świadoma wagi Pitti i w czasie targów zamienia się w prawdzie Pitti City. Plakaty reklamujące targi witają nas w drodze z lotniska. Restauratorzy śmieją się do słuchawek na próbę zarezerwowania stoika w modnej restauracji, hotele podnoszą ceny. Handel trwa dalej po zakończeniu dnia na targach. Wieczorami trwają w klubach i restauracjach specjalne eventy, w hotelowych foyer stoją wieszaki z ubraniami, podpisywane są kolejne kontrakty. Valentino pokazuje swoją nową kolekcję. Odbywają się przyjęcia black tie.
Samo Pitti organizowane jest w murach Fortezza Basso 10 minut piechotą od florenckiej katedry. Specyficznie (bo nie zawsze dobrze) ubrany tłum gęstnieje w miarę jak zbliżamy się do jej murów. Policja tamuje ruch samochodów, rzeka płynąca na targi ma absolutne pierwszeństwo.
Przy wejściu korzystam z przywilejów prasowej akredytacji i czmycham do bocznego, spokojnego wejścia z napisem „stampa“. Przechodzę fragment zabudowań fortecy, mijam osobny pawilon Hugo Boss (nie wszedłem) i wychodzę na centralny plac. Szybki rzut oka dookoła i na plan sytuacyjny w pięciusetstronicowym katalogu wystawy przekonuje mnie, że nie będzie łato. Atmosfera gorączki zakupów przed świętami w zatłoczonym centrum handlowym.
Pitti to 59.000 metrów kwadratowych powierzchni wystawienniczej w kilkudziesięciu różnej wielkości pawilonach. Ta plątanina budynków i konstrukcji mieści 1072 marki z czego 38 % pochodzi spoza Włoch. Kolejne pawilony to kolejne działy. Mamy więc: Pitti Uomo, Fashion at Work, New Bat(s), Sport & Sport, Ynformal, Urban Panorama, Tokyo Fashion Week i wiele, wiele innych.
Orgia na która ją przyjechałem odbywa się w największym, trzypiętrowym, padiglione centrale.
Jednak, żeby do niego wejść, trzeba przejść przez plac…
Plac to ta nowa twarz Pitti. Twarz „po Sartorialiście“. Odbywa się tu swoisty catwalk. Kilkunastu fotografów (blogerów? reporterów?) czyha na uczestników. Zostać sfotografowanym, to jak dostać medal honorowy. Jeśli zatrzymuje cię ktoś i pyta czy może zrobić zdjęcie, nie wypada odmówić. Po chwili widać, że każdy fotograf ma swoją „specjalizację“, jednak największym wzięciem cieszą się odjechani azjaci. Rzeczywiście te najbardziej wyróżniające się stylizacje będziemy później oglądać, podziwiać, albo wyśmiewać. Jednak wśród tłumu przechodniów dominuje włoska klasyka. Czyli niebieski, niebieski i jeszcze raz niebieski. Naprawdę… 80 procent kombinacji to bardzo proste, stonowane zestawy. Niebieski, nieco szarego. Mocniejsze akcenty w dodatkach.
Jak już pisałem większość tego co mnie interesowało mieści się w centralnym pawilonie. Dopiero tutaj widać, że to targi dla profesjonalistów. Przy stolikach dobija się targów. Kupujący oglądają kolekcje, mają do dyspozycji próbniki materiałów, wypełniają formularze zamówień, ustalają ceny, terminy realizacji dostaw. Największymi kupcami są Amerykanie, Niemcy, Japończycy i Chińczycy. O kryzysie się mówi, ale raczej w czasie przyszłym. „przygotujmy się na trudne czasy“… jeszcze ich nie widać.
Trochę atmosfery.
Jedynym polskim akcentem na targach była firma Emanuel Berg. Szukam w katalogu i za nic nie mogę znaleźć stanowiska. No właśnie… na tak wielkiej imprezie reklama wewnętrzna jest bardzo ważna. Skoro już tu jesteśmy, chcemy, żeby naszą firmę znaleźli kupcy. Katalog pęka więc w szwach od reklam mówiących na przykład tak: Spodnie Germano: padiglione centrale, piano inferiore, stand_m37.
Nagle dookoła widzę ludzi z torbami Emanuela Berga. Po nitce do kłębka docieram do stanowiska. Bohaterem pierwszego dnia targów była praktyczna brązowa torba Berga. Po kilku godzinach każdy ma problem z utrzymaniem w rękach opasłych katalogów, materiałów prasowych i reklamowych. Na stanowisku Berga rozdawano torby, w których można było cała tą makulaturę wygodnie nosić. Torba zrobiła prawdziwą furorę i widziało się ją wszędzie. Znakomity, prosty pomysł zapewnił firmie reklamę.
No dobrze… ale co będziemy nosić w sezonie 2012- 2013. Na manekinowych stylizacjach przewaga casualu. Biznesowych zestawów jak na lekarstwo. Rozmawiam z głównym projektantem Tambolini, przedstawicielem Lubiam. Liczy się wygoda, wysoka jakość materiałów. Rynek szuka czystych linii ubrań, bez łat na łokciach, przeszyć i innych ozdobników. "Dobry krój i jakość materiału" powtarza się jak mantra.
Moją uwagę zwróciło ponowienie na wieszakach wełnianych marynarek bez podszewki i konstrukcji. Podobno 80 % wszystkich marynarek sprzedawanych we Włoszech jest szytych właśnie tak. Jest to włoska tradycja, a nie chwilowy trend. Prawie nie czuć ich na grzbiecie, nosi się je jak zapinany sweterek, z czasem nabierają kształtu właściciela… świetne. Dopasowanie+ komfort= sprezzatura i styl.
Zresztą z tych moich przymiarek na różnych stanowiskach mam jeden wniosek. Jakość tych ubrań jest niesamowita. Pytając o konstrukcję prawie zawsze słyszałem full canvas (oczywiście o ile nie było to unlined). Nie raz też zapewniano mnie, że wkłady są ręcznie pikowane. Ale nie to jest najważniejsze. Te ubrania, mimo, że z wieszaka znakomicie leżą. Jakieś błędy dopasowania oczywiście by się znalazło, ale jednak… punkt wyjścia znakomity. Włosi robią to od dziesięcioleci, krawiectwo jest tu żywe. Produkt ciągle udoskonalany. Czasem dla końcowego efektu liczą się drobnostki… to jak wszyta jest podszewka w rękaw itd. Każda firm cały czas pracuje nad produktem, z roku na rok staje się coraz lepszy. Jakość, lekkość, krój, dopasowanie niektórych z nich były wręcz zachwycające.
Trwa popularność dwurzędówek, ciągle w modzie są kratki. Czyli jeszcze raz… casual.
Drugi sezon z rzędu firmy proponują bardzo efektowne pikowane kurtki. Klasyczne kroje marynarek czy płaszczy, ale zrobione z pikowanej, najczęściej wodoodpornej flaneli Loro Piany. Bardzo mi się te płaszczyki podobają.
Na stanowisku Crockett and Jones oraz Edwarda Greena zamszowe chucka boots i inne style w żywych kolorach. To nie nowość, ale podobno kolory takie są coraz popularniejsze. Rośnie też popularność zamszu. Klienci nie boją się już jego niższej żywotności.
Dżinsowe koszule z miękkimi kołnierzykami, jednak o klasycznych krojach, to kolejny hit targów.
Na koniec ciekawostki dla miłośników dwóch marek.
Carmina opracowała nowe kopyto. „Delon“, będzie miał kwadratowy nosek i bardzo efektowny, nowoczesny kształt. Wejdzie do produkcji za jakieś dwa miesiące. Właściciel firmy mówił mi też, że będzie rozwijamy internetowy sklep.
Drake‘s natomiast przygotował gratkę dla miłośników grenadyn. Dostępne on-line we wrześniu. Palce lizać.
Podsumowując, Mekka, nie zawiodła. Cały świat mody w pigułce. To właśnie było najcenniejsze. Szerszy obraz… i po raz kolejny konfrontacja z polską rzeczywistością.
To tyle z Pitti, ale nie wszystko z Florencji.
Odwiedziłem Antonio Liverano… o tym następnym razem. Tam też kilka wniosków ogólnych.
Poniżej jeszcze kilka zdjęć.
Kolejny polski akcent na Pitti.
reprezentacja Wysp.
Sciamat i płaszcz z vicuny bez podszewki.
Urban Panorama? Odwróciłem się na pięcie.
Komentarze
Pozdrawiam,
Udalo sie cos kupic?
Pozdrawiam,
dsc.
PS W marynarkach Sciamat kozerka wylądowała już chyba dawno na karku;)
Bardzo ciekawie napisany reportaż. Zamiast polowania na sensację i ekstrawagancję - udana próba ogarnięcia całości i pokazania trendów.
Pokrywają się zresztą z moim rozumieniem stylu:
- wysoka jakość tkanin i wykonania,
- lekkość i dobry krój,
- bardziej casual niż business.
Gratuluję udanej wyprawy i ciekawego podsumowania.
pozdr.Vslv
Smutne jest to ,ze jeszcze dlugo nie zobaczymy tych rzeczy w polskich sklepach.
Czy możesz polecić jakąś firmę szyjącą tego typu pikowane kurtki (w szczególności podoba mi się płaszczyk po lewej stronie na zdj. nr 22), której produkty można zakupić w sieci?
Pozdr.,
Kobe
pozdrawiam,
D.
p.s. "Niemieckość" Berga polega na zarejetrowaniu tam spółki.
Nie tylko rejestracja:
http://emanuelberg-muenchen.de/
Sami Niemcy ze Stilmagazin traktują firmę jako rodzimą. :)
Marketing :)
pozdrawiam,
D.
Pozdrawiam
Myślę, że marynarka jest niezagrożona. Będzie trwała w takiej czy innej formie. Jednak to co dzieje się dookoła niej to już inny temat. Jeśli tłum na Pitti uznać za jakąś próbę mężczyzn świadomych swojego stroju, to można odnieść wrażenie, że dżinsy zostały konsekrowane. Było ich naprawdę dużo.
Cieszę się, ze pokazał Pan Pitti Uomo od strony targów, a nie "wybiegu" na placu. Zdjęć z niego aż nadto na wielu blogach.
...no:)
Pozdrawiam
Ernestson
Pozdrawiam!
Znalazłem kilka marek które przy rozsądnym biznesplanie weszłyby w półkę średnią, ale nic budżetowego. Na pitti prezentują się jednak producenci luksusowi i bardzo luksusowi.
Jeżeli zrobiłeś więcej zdjęć, to chętnie byśmy je zobaczyli.
Proponuję podwiesić je i wrzucić link.
Jeszcze raz dziękuję za relację !!!
Pozdrawiam serdecznie i gratuluję udanego bloga!
Pozdrawiam
AR
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam!