Napisali o nas.
Trzy tygodnie temu dotarła do mnie bardzo dobra wiadomość. Wiedeńskie Die Presse w niedzielnym wydaniu 9 października, opublikowało artykuł Michaela Laczyńskiego, do którego byłem wywiadowany wiosną tego roku. Artykuł traktuje o warszawskiej scenie bespoke i społeczności jaka się wytworzyła wokół forum.bespoke.pl. Dla mnie zaskakującym, ale oczywiście radosnym odkryciem jest to, że zaczynamy być traktowani jako zjawisko warte opisania, w dodatku w tak szacownej gazecie.
Poniżej tłumaczenie tekstu.
Gentlemani ze Śródmieścia
W stolicy Polski, Warszawie, zapuściła korzenie subkultura miłośników klasycznego krawiectwa miarowego. Wizyta u kluczowych postaci sceny.
Ojciec warszawskiej elegancji nosi dziś granat. Oczywiste jest, że nie chodzi tu o pospolity granat. Nie, odcień starannie skrojonego garnituru na miarę z bawełny o grubym splocie najbliżej odpowiada atramentowi z naboju Jolly. Do tego brązowe zamszowe półbuty, zielony krawat z grenadyny, bordowa poszetka i zadbany trzydniowy zarost. „Ale proszę nie nazywać mnie Ojcem. To naprawdę zbyt wiele dobrego.” Za późno.
W codziennym życiu Ojciec nazywa się Wojciech Szarski, ma 33 lata i pisze wraz z dwiema kompankami scenariusze popularnej telenoweli „Hotel 52”. Jednak w kręgach mody ten Krakus z urodzenia jest znany pod pseudonimem: jako Macaroni Tomato, Szarski bloguje od dobrych trzech lat o męskich krawcach polskiej stolicy.
Blog, który został na początku roku wybrany przez warszawski Fashion Magazine najlepszym polskim blogiem o tematyce modowej, powstał niejako z potrzeby: Szarski bezskutecznie poszukiwał gotowego garnituru. „Później odkryłem w internecie, że warszawscy krawcy miarowi cieszą się dobrą renomą za granicą. Tak udałem się na poszukiwania, zamówiłem pierwszy garnitur i udokumentowałem proces na mojej stronie internetowej.”
Obszar działalności Szarskiego rozszerzył się z biegiem lat, podobnie jak jego garderoba. Pisze on teraz także o brytyjskich butach wykonywanych na miarę, zachwyca się krawatami z jedwabiu shantung, a także rozprawia o różnicach w jakości wełny. Natomiast wokół jego strony internetowej powstał mały ekosystem złożony ze sklepów internetowych, konkurencyjnych blogów oraz eventów, na którym korzysta niecały tuzin krawców miarowych, którzy wciąż działają w Śródmieściu i zaopatrują grubo nadzianą (w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu) klientelę w ubrania.
Zmiana pokoleniowa w atelier. Maciej Zaremba, król odzieży męskiej, rezyduje w niepozornym domu na rogu Kruczej i Nowogrodzkiej,oddalonym o jeden przystanek tramwajowy od Pałacu Kultury, stalinowskiego symbolu Warszawy. Zaremba jest potomkiem dynastii krawieckiej, której początki sięgają XIX wieku, a która ma swój udział w kształtowaniu modowego gustu metropolii od pięciu pokoleń. „Początkowo poświęcaliśmy się stylowi angielskiemu, jednak obecnie robimy przede wszystkim garnitury w stylu włoskim”, mówi młody człowiek, który przed trzema laty przejął rodzinny interes.
Zmiana była uwarunkowana między innymi przemianą pokoleń w atelier – zarówno Zaremba jak i jego nowy krojczy (tak nazywa się w fachowym żargonie mistrz rzemiosła, który odpowiada za krój oraz sylwetkę marynarki) nie są zwolennikami sztywnych brytyjskich form. Z drugiej strony, ważnym czynnikiem był blog Szarskiego, który zachwyca się przy każdej okazji neapolitańskim krawiectwem i jego miękkimi, podkreślającymi sylwetkę kreacjami. „Coraz częściej mam do czynienia z klientami, którzy przychodzą do nas i chcą mieć garnitur, jaki widzieli u Macaroni Tomato”, relacjonuje Zaremba.
Na brak klientów, w każdym razie, nie może narzekać. Kto chciałby mieć garnitur na miarę od Zaremby, musi ćwiczyć się w cierpliwości – co nie jest żadnym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę fakt, że jedna marynarka na miarę to 70 godzin pracy, a czteroosobowy zespół zdoła wykonać nie więcej niż 10 garniturów każdego miesiąca. Klientela Zaremby staje się coraz liczniejsza i młodsza, przeciętny wiek oscyluje w poszczególnych miesiącach w granicach 30 a 45 lat. „Jeśli chodzi o nowych klientów, większość trafiła na nas w Internecie”, mówi Zaremba, który (w znacznym stopniu zainspirowany przez Szarskiego) niedawno uruchomił stronę swojej pracowni na Facebooku. Jego popularność nie może jednak równać się z liczbą wizyt na stronie Macaroni Tomato. Blog Szarskiego odwiedza miesięcznie około 20 000 osób – „i wciąż przybywa”, mówi dumnie jego administrator.
Kulturowe badania terenowe. Jeżeli Szarski jest ojcem warszawskich gentlemanów a Zaremba ich dostawcą, to Roman Zaczkiewicz – teoretykiem ruchu. Antropolog kultury, który moderuje w Internecie forum bespoke.pl, kończy właśnie swoją dysertację, traktującą o miłośnikach klasycznej mody męskiej – „czyli moich znajomych i mnie samym.”
A jak brzmi teza? „Era klasycznej męskiej elegancji przeminęła. To, co z niej zostało, może istnieć tylko jako subkultura.” Zaczkiewicz wydaje się czuć dobrze w roli modowego buntownika. „W Polsce trzeba mieć grubą skórę, poruszając się na codzień w pełnym rynsztunku.” Pełne podziwu spojrzenia kobiet są jednak wynagrodzeniem za cały trud. Na sam koniec antropolog ma pod ręką małą poradę: „Proszę dobierać swoje garnitury do koloru oczu. To zawsze działa.”
tlum. Marek Judczyc
Komentarze
gratuluję i pozdrawiam,
damiance
@Anonimowy 15:35 to gazeta z Wiednia, wiecnnie calkiem niemiecka...
a wiedeńska?
A cóż to za stylistyczny dziwoląg?
Masz na pewno trochę racji, ale forum z założenia jest strukturą, której nie da się całościowo kontrolować.
Swoją drogą ciekawe, że po raz kolejny z niczego próbuje się tworzyć subkulturę. Ze swojej strony dodam tylko, że nie wszyscy członkowie forum czują do niej przynależność.
pszemau
2. Niemiecka kultura ma jednak korzenie protestanckie, a to sie odbija w sztukach wizualnych, w krawiectwie.
3. Hugo Boss wolalby zapomniec o tym, ze szyl w latach 30tych, skadinad swietnie skrojone, mundury dla hitlerowcow. Jest nawet poglad, ze niemieckie sukcesy na froncie byly rowniez zasluga tego, ze zolnierze mieli najwygodniejsze mundury sposrod wszystkich europejskich armii.
4. Bardzo slusznie moj przedmowca swierdzil, ze cos co kiedys bylo norma dla okreslonej sfery, dzis jest wrzucane do kosza z odpadkami, jakim jest subkultura.
Poza Polska nikt by tego tak nie okreslil. I umowmy sie, ze zdziczenie obyczajow nie nastapilo tak naprawde za rzadow KCPZPR, ale dopiero w okresie schylkowym PRL, od polowy lat 80tych. I niemal cala dekada lat 90tych jest przykladem upadku dobrego gustu, kiedy wzorcem byl cham z USA lub alfons z bylej NRD przyjezdzajacy na kurwy do Warszawy swoim mercedesem, ze zlotym rolexem na reku. Wtedy upadla kultura szycia na miare w Polsce. Dzis to sie doskonale odradza.
AXS